Wszystko zaczyna się zdaniem: "To jest film, który zawsze chciałam napisać". Musze się tu szczerze przyznać, że nie jestem pewna czy miałabym ochotę obejrzeć Taki film.
Czy lubicie kulturę Dalekiego Wschodu, mitologię, a także nowe technologie? Jeżeli tak, to koniecznie powinniście pochłonąć tę książkę. Dobrze przeczytaliście, pochłonąć. Mój wynik to doba od wypożyczenia.
Podśmiewałam się, roniłam łzy, a na koniec mocno zszokowana i zaskoczona odłożyłam pierwszy tom. To przecież dopiero pierwszy tom, będą kolejne. Próbowałam się pocieszyć. Szkoda tylko, że następny ma się pojawić dopiero 12. czerwca. Jak tu wytrzymać? Wtulona w męża, który wczytywał się w niedawny zakup, układałam sobie ostatnie 24 godziny, kiedy przeniesiona do innej epoki innego miejsca walczyłam, kochałam, ŻYŁAM pełną piersią!
Autorka zaprasza nas w podróż do Antili i Wakuni, dwóch krajów, które są ze sobą dość mocno związane. Mamy parę wzmianek o bogach, w tle znajdziemy trochę polityki, jednak najważniejsze są poszczególne Zakony, ponieważ to właśnie ich intrygi i działania zmieniają bieg historii. Najchętniej czytałam wzmianki o Księżycu Utajonym, dało się odczuć, że są oni najlepiej zorientowani w wydarzeniach. Kitsune, czyli lisy są głównym klanem tego Zakonu, a z ich przywódczynią, piękną Tamamo szczególnie się utożsamiałam, gdyż tak jak ona czasem czuję jak dużo jest na mojej głowie. Potrzebuję wówczas takiej samej siły, by się nie poddać, by pokazać innym, że dużo mogę, że osiągnę sukces.
Tytułowy Takeshi nie jest bogiem, nie ma związku z polityką, ani nie należy już do Zakonu, podróżuje przez krainy, gdzie jedynym jego celem jest przetrwać. Mimo, że Cień Śmierci wolałby się nie rzucać w oczy, to właśnie on jest kluczową postacią tej książki i to jego historia porywa i unosi niczym jazda bez trzymanki na Wodnych Wołach.
Podobało mi się, że wydarzenia nabierały sensu z każdą kolejną stroną. Dobrze skonstruowana narracja prowadziła nas przez włości daimio Ashihei pełne pięknych i cennych przedmiotów, zahaczając o wioskę Zimny Potok, by zachwycić się w tym miejscu nad urokiem Jeziora Węża skrytej w kotlinie. Dalej był Dom Lisów - miejsce uciech, karczma "Pod Jenotem i Czajnikiem", różne kapliczki, pilnie strzezona posiadłość pana Omura i wiele innych. Gdyby pan R.R. Martin chciał swoje postacie z Gry o tron przenieść do Dalekiego Wschodu to i tak nie powstałoby coś lepszego niż zafundowała nam Pani Kossakowska. I tu apel: pewnych adaptacji nie powinno się oglądać, gdy ma się tak wrażliwą naturę.
Demony, walka, krew, cierpienie, ból, zdrada, przyjaźń, miłość, a nawet seks.
Pełne chapeau bas!
Maja Lidia Kossakowska |
Wrażliwość pisarki ukształtowała się podczas nauki w liceum plastycznym, w trakcie studiów archeologicznych i nade wszystko dzięki lekturom. Bo dom Kossakowskich był zawsze pełen książek i bez czytania nikt z rodu nie mogłaby się obejść.
Archeologia nauczyła ją odkrywać i odtwarzać światy, rozbudowała wyobraźnię, nauczyła myślenia fabularnego, które umiejętnie wykorzystała realizując dokumentalne programy telewizyjne i podejmując pierwsze próby literackie.
Kossakowska nie zapomni dnia, w którym po raz pierwszy ujrzała swój tekst w druku. Tego się nie da z niczym porównać. To uzależnia i determinuje plany. Dzisiaj w jej życiu dominuje literatura, która z pasji przerodziła się w sposób na życie i pracę.
Autorka książek lubi w swoich powieściach eksperymentować ze stylem i gatunkami. Zawsze jednak przywiązuje uwagę do szczegółów – starannie rozpisuje poszczególne rozdziały
i sceny, jest do bólu dokładna i konsekwentna w swoich postanowieniach.
Pisarka chętnie ucieka od miasta i pracy. Ma nieduży letni domek, w którym czuje się naprawdę u siebie i na właściwym miejscu.
Książka Takeshi. Cień Śmierci rozpoczyna nowy rozdział w karierze pisarskiej Mai Lidii Kossakowskiej i jest doskonałym połączeniem zainteresowań autorki kulturą Dalekiego Wschodu, mitologią różnych kultur, miłości do zwierząt, poezji, muzyki, magii i nowych technologii, zwiniętych w intrygującą nić fabularną. To także film, który zawsze chciała napisać.
PS: gorąco wspieram marzenie pani Kossakowskiej o nakręceniu tej książki, ale zdecydowanie bez dobrej obstawy na film nie idę! :)