czwartek, 17 stycznia 2013

Nie piję, zbieram na malucha - part 1



Wiktoria jest jedną z tych kobiet, które nigdy się nie nudzą. W przerwach między pracą a studiami uwielbia podróżować i jeszcze udaje się jej znaleźć czas na czytanie książek i...bycie w udanym związku. Właśnie zaliczyła ostatni egzamin w sesji letniej i zabrała się za doprowadzenie organizacji zasłużonego urlopu do końca. Razem ze swoim partnerem wybiera się do znajomych, do Belgii. W planach mają nie tylko odwiedzenie tych miejsc, którymi przechadzała się Wiktoria podczas swojego trzymiesięcznego pobytu w Brukseli, ale także wypad do chociaż jednej z tych miejscowości, w których nie miała okazji, albo czasu być. Waterloo, Mons, Namur i inne miejsca, aż się prosiły o odwiedziny; ale nie wszystko naraz – całego kraju nie da się objechać w tydzień, żeby czegoś nie pominąć.
         Nie mogła już się doczekać tych kilku dni, podczas których miała zamiar delektować się belgijskimi czekoladkami oraz piwem, o których smaku niemalże zdążyła już zapomnieć. Pomyślała tylko, że to dobrze, że to właśnie Michał prowadzi, ponieważ zbyt dobrze znała nie tylko oddziaływanie belgijskiego piwa na swoje ciało, ale również wpływ imprez brukselskiej polonii na stan swojej świadomości. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie będzie w stanie siąść za kierownicą po takiej dawce alkoholu, którą zazwyczaj wlewała w siebie podczas tych wspólnych posiadówek.
         Miała tylko nadzieję, że do czasu wyjazdu przejdzie jej to cholerne zatrucie, które trwało już drugi dzień. Zatem od razu z uczelni poszła na wizytę u lekarza , a później miała spotkać się ze swoim Michałem.
         Kiedy po długim oczekiwaniu w kolejce, w końcu weszła do swojego lekarza rodzinnego po krótkim badaniu i wywiadzie dowiedziała się, że istnieje prawdopodobieństwo, iż jej objawy niekoniecznie muszą być symptomami zatrucia pokarmowego, ale mogą być sygnałem, że jest w ciąży. Dlatego też lekarka poleciła jej, żeby poszła do odpowiedniego lekarza potwierdzić swój odmienny stan. Kiedy wyszła z gabinetu jedyną rzeczą, o której była w stanie pomyśleć to, to że nie będzie mogła skosztować belgijskiego piwa co najmniej przez okres ciąży i późniejszego karmienia. Jednakże to była w stanie znieść, ponieważ jeżeli wszystko się potwierdzi, jest w ciąży z mężczyzną, którego kocha, i z którym wiąże życie. Mimo to los gotował jej gorzką niespodziankę.
         Niczego nieświadoma, dzwoniła właśnie do drzwi mieszkania rodziców Michała, z którego miał się wyprowadzić do ich wspólnego lokum zaraz po powrocie z urlopu. Otworzyła jego mama zaskoczona widokiem Wiktorii.

-                    To Ty nie na lotnisku? - rzekła zdziwiona.
-                    Na jakim lotnisku?
-                    No przecież Michał wylatuje dziś na to roczne stypendium do Londynu. Przecież musiał Ci o tym mówić...
        
         W oczach Wiktorii stanęły łzy. Przecież to niemożliwe, żeby rzucił wszystko i wyjechał. To niemożliwe, żeby wcześniej planował wyjazd, a ona nawet o tym nie wiedziała. Tysiące myśli kotłowało się jej w głowie kiedy poczuła, że kręci się jej w głowie.
         Kiedy obudziła się w szpitalu przy jej łóżku zastała swoją mamę i niedoszłą teściową, a kiedy doszła do siebie, że była w stanie rozmawiać wszystkie trzy  odbyły długą rozmowę, która była okupiona gniewem, żalem, łzami i porozumieniem. Wiktoria wiedziała, że mężczyzna którego kochała okazał się nieodpowiedzialnym gówniarzem, który nie potrafił się rozstać w kulturalny sposób tylko zostawił ją i prawdopodobnie ich wspólne dziecko, które zapewne nigdy nie będzie znało swojego ojca.
         Najbliższe dni Wiki spędziła na dochodzeniu do siebie i chociaż fizycznie już nic jej nie było, poza tym, że nosiła pod sercem rosnące dziecko wciąż nie mogła emocjonalnie poradzić sobie z tym co zaszło. Wciąż zadawała sobie pytania o to jak to wszystko mogło się stać i co takiego spowodowało, że Michał wyjechał bez słowa pokazując tym samym, że ma ją daleko gdzieś. Jak mogła niczego nie zauważyć? Czyżby była aż tak zabiegana? Niemożliwe.
         Mimo tego, że Wiktoria ciężko przeżywała to co się stało była silną kobietą otoczoną bliskimi, którzy powoli stawiali ją na nogi. I tak, któregoś dnia po wielu rozmowach z rodzicami, rodzeństwem i przyjaciółką postanowiła, że nie może niszczyć sobie życia przez jednego kretyna, który okazał się być na tyle niedojrzały, żeby wyjechać bez słowa. Wiedziała już, że urodzi dziecko, które nosiła w sobie i bynajmniej nie zamierzała zmieniać zbytnio swojego życia tylko dlatego, że pojawi się w nim nowa osoba. Chciała pojechać do Belgii, bo wiedziała, że to dobrze jej zrobi. Wiedziała też, że nie zrezygnuje z pracy, ani ze studiów, tylko postara się zorganizować wszystko tak, żeby się wyrabiać.
         Tymczasem zanim zacznie organizować sobie życie na nowo postanowiła wyjść ze znajomymi w końcu „oblać” zakończony niedawno rok akademicki. A kiedy wracała z baru ze szklanką wody zamiast z piwem poczuła na sobie pytający wzrok znajomych, a kiedy pokonała zakłopotanie, powiedziała tak naturalnie jak tylko było ją na to stać:
No co? Nie piję, zbieram na malucha...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie proszę o pozostawianie komentarzy krytycznie kulturalnych :)