Książka, którą zakupiłam jest powieścią o drodze tworzenia się państwa żydowskiego, którą podąża Evelyn Sert, główna bohaterka. Kobieta idzie z podniesioną głową, idzie, wierząc w ideały. Jej los jak i los tysięcy takich jak ona obciążyła historia. Byli Żydami, którzy uwielbiali mówić o swej historii, co mogło zrekompensować brak własnego państwa.
Książkę pomimo małej ilości dialogów czyta się dobrze, ponieważ nie ma niepotrzebnych opisów, a zamiast tego pojawiają się interesujące przemyślenia głównej bohaterki. Powieść wydaje się realna, jeśli wiecie o czym mówię. Zupełnie jakby Grant wyjęła część ze swojego pamiętnika i upstrzyła odrobinę dialogami.
Nie znam żadnego Żyda, ale po lekturze książki wydaje mi się, że choć odrobinę się zbliżyłam do ich kultury, albo raczej historii.
"Kiedy żyłam w nowych czasach" jest dobra dla tych, co nie unikają tego co nieznane i nowe, ponieważ człowiek pozostaje człowiekiem, a historia toczy się dalej.
Linda Grant |
Dwudziestoletnia Evelyn Sert, nieślubne dziecko żydowskiej fryzjerki z Soho, nie umie odnaleźć się w powojennym Londynie po śmierci matki. Nie czuje się związana z ponurą, deszczową Anglią. Pewnego wiosennego dnia schodzi na ląd w Hajfie z wiarą, że zaczyna nowe życie w Ziemi Obiecanej, gdzie wszystko jest nowe i piękne. W Palestynie okazuje się jednak, że więcej łączy ją z Anglikami niż z urodzonymi na żydowskiej ziemi osadnikami.
W nowoczesnym, kosmopolitycznym Tel Awiwie wszystko jest możliwe. Evelyn, mistrzyni przebrań, wymyśla siebie na nowo. W świecie pełnym pasji i idealizmu zakochuje się w Johnym i wraz z nim rozpoczyna bardzo niebezpieczną grę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie proszę o pozostawianie komentarzy krytycznie kulturalnych :)