Książka zaczyna się od wyjazdu Sol z domu w celu poszukiwania prawdziwych czarownic, od których mogłaby się czegoś nauczyć. Czy je znajdzie, co ją czeka w drodze? Ile przeciwności uda się je pokonać? Czy zapanuje nad nią złe dziedzictwo? A może prawdziwa miłość jej przybranych rodziców zostawi w niej niezniszczalny ślad, zalążek dobra? Czy będzie miała okazję poznać mężczyznę swego życia, a może spotka samego króla ciemności?
Nią bym się jednak aż tak nie martwiła. Sol zawsze dawała sobie jakoś radę. Niestety w książce pojawia się poważniejszy problem: Liv wychodzi za mąż. Nie wyjdzie jej to na dobre. Nie może. Dziewczyna pomimo braku oznak złego dziedzictwa tak jak i Sol nie przystaje do rozumowania i sposobu życia współczesnych jej ludzi. No bo jak dziewczyna wychowana na współczesną modłę, gdzie kobieta jest równa mężczyźnie podczas kochania się, rozmów, czy choćby tak prozaicznej rzeczy jak malowanie obrazków może się odnaleźć w tym świecie? Dom pełen miłości i szacunku, nie współgra z realiami bliższymi kulturze islamskiej, gdzie kobieta ma wielkie szczęście, że może zajmować się domem i móc biernie przyjmować miłość od męża. Nie chcę się nad tym rozwodzić, ponieważ z każdym czytanym słowem trzęsło mnie ze złości z powodu podejścia współczesnych mężczyzn-mężów.
Margit Sandemo |
Tom trzecie serii <<SAGA O LUDACH LODU>> - potomkach Tengela Złego, który zawarł pakt z diabłem...
Dwudziestoletnia Sol Angelica wybierała się w wielki świat. Nareszcie była wolna, nareszcie mogła zrealizować swoje marzenia i odszukać Wzgórze Czarownic, mogła też do woli czcić Księcia Ciemności.
Ale Sol nie pochłaniały wyłącznie czary i zło. Miała w sobie również wiele ciepła i miłości. Dla swoich bliskich była gotowa ryzykować życie, a nawet je poświęcić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie proszę o pozostawianie komentarzy krytycznie kulturalnych :)