wtorek, 17 stycznia 2012

Oskarżony pluszowy M. - Clifford Chase

Książka reklamowana jest jako filozoficzna opowieść o miłości, samotności i wolności. Wszystkie te elementy niezaprzeczalnie występują w tym dziele. Trzeba jednocześnie zaznaczyć, że mieści się to w obrębie takich gatunków jak purnonsens i groteska, co utrudniało mi ostateczne odczytanie co ma mi do przekazania ta powieść. Nie odczułam zadowolenia po skończonej lekturze, a jedynie odetchnęłam z ulgą. Udało mi się przebrnąć, a wiedza, że już nie muszę otwierać więcej tej książki, sprawiła mi niewypowiedzianą radość i wielką chęć podzielenia się moimi spostrzeżeniami.

Właściwie z chęcią od góry do dołu obrzuciłabym tą książkę błotem, ale może być tak, że ja tego stylu pisania mogę w ogóle nie rozumieć i mam do tego prawo. Jednocześnie uważam, że zawsze można znaleźć coś dobrego we wszystkim. Poza tym chcę być do końca ze sobą (i z Wami) szczera.
Wszystko zaczyna się pojmaniem zabawki w chatce w lesie i postawieniu jej 9678 zarzutów. Przez całą książkę trwa rozprawa, przetykana wspomnieniami małego oskarżonego. Występujące tu retrospekcje mogłyby prowadzić do wyjaśnień sensu tego co się dzieje, a niestety bywa wręcz przeciwnie. Większość przebywających na sali sądowej głęboko wierzy w winę Misia. Wydawać by się mogło, że oskarża się go o całe zło tego świata. Widać to wyraźnie dzięki przekrojowi oskarżycieli. Jest wśród nich m.in. panna Coter (oskarża o rzeczy, które jakoby widziała, a działy się zanim się narodziła), papież Urban VIII (żyjący na przełomie XVI i XVII wieku), Meletos, syn Meletosa z Pittos, czy apostoł Jan, który w Winkim widział szatana.
Najbardziej wymowne nazwisko w książce należy do obrońcy z urzędu, czyli pana Karola Niewygrała. Jest on najgorszym z możliwych adwokatów, a co za tym idzie rozprawa podąża w jasnym kierunku. Zakończenia w tej książce nie odnajdujemy. Zapewne autor wyszedł z założenia, iż skoro napisał książkę filozoficzną, to nie należy przerywać procesu myślenia i już raz rozpoczętych rozważań u czytelników.
Mam nieodparte wrażenie, że gdyby to była lektura obowiązkowa w szkołach, to nie obeszłoby się bez opracowania, gdyż nie dochodzi do mnie głębia treści ujętych w Oskarżonym pluszowym M. Nie rozumiem w jakim celu Winkie rodzi dziecko? Dlaczego zostaje mu ono zabrane przez staruszka, który żyje w lesie i para się wysyłaniem niedopracowanych ładunków (które w założeniu miały wybuchać)?
I przede wszystkim czemu Miś ożył? Jeśli wytłumaczeniem jest miłość, to nawet miałoby to sens, ponieważ w powieści występują sytuacje, gdzie Winki dzięki sobie uwrażliwia innych - nielicznych bohaterów.
Przeczytawszy Oskarżonego pluszowego M. przypomina mi się, że gdy widzimy na ulicy szeroko uśmiechnięta osobę, pozdrawiającą wszystkich naokoło, to w pierwszej chwili myślimy sobie, że to prawdopodobnie niegroźny wariat. Co się stanie gdy naprawdę Miś ożyje i będzie chciał się cieszyć życiem, obdarzać miłością, pojmując świat uczuciami? Jak go osadzimy? Czy też znajdziemy moc oskarżeń i osądów? Czy jednak na przekór innym pozwolimy mu na to, by był sobą, nawet jeśli tak bardzo różni się od niejednego człowieka?
Proszę czytać na własną odpowiedzialność. Książki nie polecam.
Clifford Chase
Opis z tylnej strony książki:
Purnonsens, groteska i ostra satyra na instytucje publiczne, na głupotę i bezduszność ludzi mieszają się z liryzmem wspomnień i refleksji misia.
Pluszowy miś może być bardzo niebezpieczny. Jeśli ma marzenia i duszę. Wtedy trzeba go tropić, wysłać przeciwko niemu oddział antyterrorystyczny, skuć go kajdankami, osadzić w więzieniu i sądzić całymi miesiącami, oskarżając o 9678 zbrodni. I żądać kary śmierci.
"- Proszę wstać, sąd idzie...
Sędzia zasiadł z szelestem togi na swoim miejscu i spojrzał surowo na misia.
- Panie Winkie - rozpoczął ostro - niniejszym oskarżam pana o następujące przestępstwa. - Wyliczając za każdym razem walił młotkiem. - Terroryzm. - Łup! - Zdrada. - Łup! - Spisek zmierzający do obalenia rządu Stanów Zjednoczonych. - Łup! - Udzielanie wsparcia finansowego zagranicznej organizacji terrorystycznej. - Łup! - Posiadanie materiałów, z których można łatwo skonstruować niszczycielską broń, taką jak bomba. - Łup! -  Sto dwadzieścia cztery usiłowania zabójstwa. - Łup, łup, łup, itd. Odczytanie całej listy trwało pięć godzin i czternaście minut. Sędzia musiał zrobić w połowie przerwę na obiad  i wznowił posiedzenie po południu. - Podszywanie się pod kobietę. - Łup! - Oszustwa. - Łup! - Stawianie oporu podczas aresztowania. - Łup! Teraz już prawie wszyscy w sadzie zasnęli, najedzeni, ukołysani monotonnym, nosowym głosem sędziego. - Psucie młodzieży w Atenach. - Łup! - Szerzenie fałszywej doktryny, jakoby Słońce było środkiem Wszechświata, a Ziemia się kręciła. - Łup! - Bluźnierstwa. - Łup! Winkie jednak nie spał. Spuścił tylko głowę ze wstydem i słuchał każdego słowa, nawet słów, których nie rozumiał. - Uprawianie czarów. - Łup! - Nauczanie teorii ewolucji w szkołach. - Łup! - Odprawianie obrzędów satanistycznych. - Łup! W oknie sali sądowej słońce chyliło się ku zachodowi, rzucając ognistą łunę na samotnego małego oskarżonego. - Tworzenie niemoralnych dzieł sztuki. - Łup! - Rozwiązłość. - Łup! - I wreszcie... - oznajmił sędzia, przewracając z rozmachem ostatnią stronę i ogłaszając ze szczególnym obrzydzeniem - czyny nierządne z pewnymi młodymi ludźmi w Londynie. - Trzy wyjątkowo głośne uderzenia. Cała sala ocknęła się, wstrząśnięta i oburzona. - Panie Winkie, czy przyznaje się pan do winy?
Winkie nie śmiał nawet podnieść głowy. Skoro tak mówią, pomyślał, to musi być naprawdę bardzo złym, okropnym, podłym misiem."
Pluszowego misia należy uznać za wroga publicznego numer jeden. Bo ludzi i świat pojmował uczuciami. Bo pragnął miłości i akceptacji. Bo chciał być sobą i cieszyć się życiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie proszę o pozostawianie komentarzy krytycznie kulturalnych :)